Wczoraj z rozbawieniem dokonałam w głowie pewnych porównań. Jak wyglądały pierniki, które lukrowałam sama, a jak te które lukruję z Łucją? Jak opakowane prezenty? Ile bałaganu powstawało przy tych czynnościach zanim mi pomagała? O ile krócej to wszystko trwało, kiedy trwało, kiedy nie musiałyśmy trzy razy rozwałkowywać jednego kawałka ciasta, bo Łucja zrobiła pięć kształtów …
