No dobra, tak naprawdę nie 5 i tak naprawdę nie chcę nic wymieniać. Ale jak wykazali amerykańscy naukowcy jak się napisze, że 5 albo 10 czegoś to ludzie lepiej klikają.Ok, nie wiem czy jacykolwiek naukowcy to wykazali, ale mądrzej brzmi. Dopadł mnie cyniczny nastrój końca ciąży. To mój pierwszy clickbait.
Bycie w ciąży bywa trudne
Jest upał, czuję się zmęczona, mam spuchnięte stopy, jak się przekręcam w łóżku to wszystko mnie boli, a w lustrze widzę szerokie czerwone paski na brzuchu. I jak mi tak parę dni temu pojawiły się te nowe rozstępy to było mi z nimi źle i przykro. Stały się dla mnie pewnym symbolem tego jakie przeżywanie ciąży bywa trudne i że z zewnątrz jest presja, żeby wcale trudne nie było.
Bycie w ciąży z Łucją fizycznie bywało ciężkie. Z Bubu to bywało koszmarem. Był czas, że nie miałam siły chodzić, ani myśleć, bo tarczyca mi tak zwariowała, że miałam dużo za niskie ciśnienie. A potem taki, że nie miałam siły wyjść z łóżka, bo odwodniłam się od wymiotów. Łu przynosiła mi wodę, którą sączyłam po łyku i cały dzień oglądałyśmy bajki. Później było też tak, że nie mogłam chodzić, bo rozchodziło mi się spojenie łonowe i przejście więcej niż paru kroków robiłam z zaciśniętymi zębami i łzami w oczach. I właściwie to wszystko było tygodnie temu, teraz jest mi tylko gorąco i mam spuchnięte stopy i jakbym miała wybierać czy chcę tym płacić za małego Bubu, to wiadomo co bym wybierała. Ale to nie znaczy, że nie było trudno.
Jesteś w ciąży – ciesz się
Społecznie to jest często tak, że “chciałaś to masz”. Jak masz coś, co z założenia powinno być fajne to nie śmiej powiedzieć o tym, że jest Ci w tym trudno. Tylko, że nie chodzi o wieczne malkontenctwo, szukanie dziury w całym i zaglądanie koniowi w zęby. Chodzi o to, że jak jest ciężko to się chce móc o tym powiedzieć komuś bliskiemu i czuć, że on cię słucha, że nie robisz nic niestosownego.
Chciana ciąża to powód do radości przecież, więc nie śmiej się żalić i mówić, że jest okropnie i źle. Nie śmiej, bo chciałaś, bo masz na własne życzenie, a w ogóle to są tacy co chcą i nie mogą, więc jak Ty możesz tarczycą, kilogramami, cholestemią albo brakiem sił się przejmować. (BO jak nie jesteś w ciąży to możesz śmiało ręce nad tarczycą czy kilogramami załamać).
Ja się cieszę, że mam sporo osób, z którymi mogę pogadać i powiedzieć jak mi jest. Ale nauczyłam się też, że są takie, z którymi nie mogę i mówię im, że jest okej, bo tak jest łatwiej. Oni nie mają gotowości słuchać, a ja nie dostanę z powrotem nic, co mnie wesprze.
Rozstępy – wspaniałe trofea, blizny wojenne, duma macierzyństwa
Naprawdę lubię ten trend, że panie mówią o tym, że ich ciała nie są jak były, że się tym dzielą, że wrzucają zdjęcia, że mówią, że macierzyństwo to nie instagram, że często kończy się w piątek wieczorem z grubym tyłkiem, obrzyganym kaszką, obsranym kupą i zapomnianym przez znajomych, którzy poszli na imprezę. Tylko czasem mam wrażenie, że on chce powiedzieć, że to jest super. Że moje ciało się zmieniło, nigdy nie będzie takie jak było, że całe moje życie się zmieniło i że to ma być dla mnie super, spełnienie i wielkie szczęście.
Nie wszystko jest super. Rozstępy nie są super. Nikt o zdrowych zmysłach w naszej kulturze nie chce mieć rozstępów. Niektórym może to zupełnie nie przeszkadzać, innym mało, a są tacy co wpadną w rozpacz i pobiegną na laser, jak tylko się będzie dało. I to jest w porządku, że każdy może czuć się z nimi, tak jak się czuje, a nie że musi się cieszyć czymś, co dla niego wcale nie jest fajne, bo inaczej będzie zmanipulowanym płytką kulturą zachodnią nieświadomym niczego półmózgiem.
Ciąża to też miejsce żałobę
Jest coś takiego jak depresja poporodowa, ponoć doświadcza jej co 5-6 matka i nawet co 10 ojciec. Pewnie byłoby jej mniej, jakby pozwolić ludziom na to, żeby mówili o tym, że bywa im trudno. W ciąży. Z dzieckiem. Ze zmianami w ciele. Ze zmianą stylu życia. Że się boją. Że im smutno. Że mają trudne emocje.
Pewnie byłoby jej też mniej jakby nie czuli z każdej strony, że to, że zostali rodzicami to jest największym cudem i w związku z tym mają nie narzekać tylko się cieszyć i z dumą obnosić rozciągniętymi brzuchami, bliznami, podkrążonymi oczami i każdą rzadką kupą w pampersie. Jakby społecznie, kulturowo i w sobie potrafili znaleźć miejsce na to, żeby odżałować stare, które odchodzi z nadejściem nowego. Bo jak piękne nowe nie jest, stare też najczęściej było dobre.