Jesteśmy już po pierwszych zapisach do przedszkoli i żłobków na jesień. A ja po paru rozmowach z mamami, które właśnie oddają swoje dzieci pod taką formę opieki. Ostatnio dostałam krótką wiadomość od koleżanki. Podziękowania. Bo powiedziała mi, że aklimatyzują się do żłobka, a ja nie zareagowałam w żaden sposób. I za to były podziękowania. Bo zewsząd spadają na nią gromy z jasnego nieba, a ja nie powiedziałam… nic, tylko życzyłam powodzenia. (I przyznam szczerze, że było mi trochę głupio, że nie powiedziałam nic, akurat wybitnie zajęta swoją codziennością. Bo  powinnam zapytać o wiele rzeczy i wesprzeć.)

Łucja do żłobka nie chodziła, bo zdecydowaliśmy, że zostanę z nią dłużej i dłużej przeciągnęło się, aż do dziś. Czego różne konsekwencje, nie tylko dobre dzisiaj ponosimy. Rzeczywiście sama myśl o wysłaniu jej gdzieś w wieku roku mnie odrzucała, myśląc o swoim dziecku chciałam, żebyśmy spędziły jak najwięcej czasu razem. Ale to moja prywatna opinia, o moim dziecku i mojej sytuacji. Nie czekała na mnie moja ważna i tragicznie przerwana kariera, nie wisiała nade mną wizją śmierci głodowej, czułam się dobrze i czułam się spełniona spędzając z nią czas. Mieliśmy szczęście i mogliśmy zrobić, tak jak nam się podobało.

Temat żłobka (i przedszkola) często się przewija, nie tylko w moich rozmowach ze znajomymi. Na warsztatach o presji społecznej mamy najczęściej mówiły o tym problemie. Zawsze ktoś, dziadkowie, mąż, koleżanki wykazują swoje wielkie oburzenie, że jak można dziecko do “żłoba” oddać, że jak sobie biedny maluszek poradzi czy „ale jak to, może potrzebujecie pieniędzy to wam pomożemy”.

I choć sama nie chciałam, żeby Łucja chodziła do żłobka pierwsza powiem, że to nieprzemyślane i wręcz okrutne w stosunku do matki, robić jej wyrzuty, kiedy decyduje się na taki krok. Każda mama, którą poznałam podejmowała decyzję o żłobku z ciężkim sercem i wśród mieszanych uczuć. Niezależnie od tego, czy motywowała ją konieczność, chęć rozwoju, czy czuła, że nie da rady spędzić kolejnego roku sama z dzieckiem, to była dla niej trudna decyzja.

Więc kochana babciu albo ciociu, kiedy następnym razem będziesz w roli słuchającego matki wysyłającej dziecko do żłobka zostaw na chwilę swoje przekonanie z boku. Spójrz nie tylko z perspektywy zatroskanej babci czy cioci, która wie lepiej, bo nie do Ciebie należy decyzja. Zostaw chwilę przestrzeni na to, żeby zrozumieć tę decyzję i spróbować wesprzeć matkę, która właśnie przeżywa ciężkie, najcięższe może dotychczas, chwile. Spróbuj też zrozumieć, że ona z całą pewnością przemyślała wszystko bardzo dokładnie, zanim postanowiła wrócić do pracy. A jeśli naprawdę nie potrafisz pojąć tej sytuacji, to zastanów się ile sama pomogłaś, jak często odwiedzałaś znużoną i samotnie siedzącą mamę z małym dzieckiem, które wywróciło jej świat do góry nogami. Czy przez ten cały czas w ogóle myślałaś o jej potrzebach, które przez pierwszy rok życia dziecka, tak często są niezaspokojone czy tylko raczyłaś ją kolejnymi złotymi radami i wyrażałaś głośno zazdrość, że przecież “siedzi w domu”.

Może gorzko dziś napisałam, bo mam dość dużą alergię. Na nieprzemyślane słowa, które krzywdzą innych. Na wszystkowiedztwo ludzi z boku odnośnie naszych dzieci. Na podkopywanie obrazu samego siebie mam – ciężko pracujących, najczęściej podporządkowujących swoje potrzeby dla dzieci, a mimo to z taką łatwością przez wszystkich dookoła ocenianych. 

 

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *