Opcjonalnie „i już nie chcę Ci więcej widzieć”. Łucja intensywnie doświadcza emocji. Czasem mam wręcz wrażenie, że w nich tonie i potrzebujemy dużo wysiłku, żeby w miarę szybko wydostała się na powierzchnię. Ostatnio moja ukochana, wypieszczona, najsłodsza istota 😉 wpadła w okres dość ostrego wyrażania się w przypadku różnicy zdań. Chodziła do swojego pokoju z płaczem, krzycząc, że już mnie nie kocha, że już nigdy mi nie wybaczy i inne podobne przyjemności.

Spodziewałam się, że kiedyś będę musiała z taką sytuacją zmierzyć, ale obstawiałam bardziej okolice nastoletniego buntu, gdy zabronimy jej wytatuować sobie całą twarz. W końcu, po trzech czy czterech takich sytuacjach i próbach zrozumienia, co się dzieje w głowie mojego dziecka i jak mu pomóc, dopiero dotarło do mnie coś, co powinno w zasadzie być oczywiste.

Tu i teraz

Ta magiczna kraina, do której wielu próbuje dotrzeć i nie potrafi, o której pisałam ostatnio tu. Niezwykła umiejętność dzieci, której tak często jej zazdrościmy, bo sprawia, że dzisiejszy obiad jest „mamo najwspanialszą ucztą, jaką jadłam”, a każda aktywność wykonywana z urzekającym zaangażowaniem. Często kojarzymy to tylko z pozytywnymi emocjami, a przecież kiedy przychodzą trudne chwile, kłótnia, złość –  to również w nich nasze dziecko zanurza się bez reszty. I w tej chwili, kiedy cały świat jest zdominowany przez złość i poczucie niezrozumienia, przez chwilę dziecko nie czuje więzi i może wykrzyczeć „Nie kocham Cię już”. A co będzie dalej, w dużej mierze już zależy od naszej reakcji.

Reakcje negatywne

Złość za złość, karanie za podważanie naszego autorytetu, budzenie poczucia winy za to, że dziecko sprawia nam przykrość – to wszystko zdecydowanie słabe rozwiązania. Ich wspólne przesłanie jest jedno – nie wyrażaj swoich negatywnych emocji, nasza bliskość może trwać tylko wówczas, kiedy jesteś w porządku wobec mnie. Nie mów o swojej złości, nie mów o swoim poczuciu opuszczenia. Jeśli za wszelką cenę nie chcesz słyszeć od swojego dziecka przykrych słów, to z powodzeniem możesz je wytresować, pomyśl tylko czym zapłacisz.

Obojętność

Zupełny brak reakcji, dobrze dobrze idź sobie popłacz, wrócisz jak zgłodniejesz, zobaczymy, co będzie jak będziesz chciał, żebym coś dla Ciebie zrobiła. W ten sposób też nie wspierasz dziecka w nauce okazywania emocji czy komunikacji. Dajesz mu raczej do zrozumienia, że to co czuje jest nieistotne. Zaznaczasz swoją przewagę czy władzę, uzależniasz miłość dziecka od jego posłuszeństwa. A chcesz przecież, żeby kochało Cię po prostu, nie za to, że dostaje od Ciebie jedzenie albo pomoc.

Być razem, gdy potrzeba przestrzeni

W takich momentach trudno być razem. Niby mówi się, że uczy się dzieci radzenia z emocjami wchodząc w nie razem z nimi, uczestnicząc we wszystkim. A tu guzik. Bo dziecko decyduje się na samotność – nie chcę Cię, idź sobie, daj mi spokój, już nigdy więcej się nie odezwę. Nie ma miejsca na bycie razem? Myślę, że jest – zaznaczyć swoją gotowość i otwartość, a w końcu zwyczajnie posłuchać… iść sobie, dać spokój. Bez focha, bez gorzkich uwag, bez słonych łez, zająć czymś innym.

„Ja też się źle czuję/złoszczę/jest mi przykro w tej sytuacji, ale dalej Cię kocham. Czy przytulić Cię? A potem? Aha, no dobrze, to dam Ci spokój, ale jakbyś chciała to mnie zawołaj.” Czasem wracam, po pięciu, dziesięciu minutach, upewniam się czy jednak nie potrzebuje. Czasem wracam cztery razy i za piątym dopiero tulę małe, drżące ciałko. Czasem słyszę zapewnienia o miłości i gorące przeprosiny, czasem tylko „byłam zła”, a czasem „Czy możemy coś porobić”.

Nowy początek

Te parę sytuacji przyniosło nam wiele, wiele dobrego. Wspaniały start do rozmawiania o trudnych emocjach, w szczególności o złości. Do rozmawiania o miłości, która trwa, nawet jeśli schowa się pod tą złością. I jak sobie z tą złością radzić, jak ją wyrażać, żeby nie krzywdzić innych. Tak, powiedziałam, że przykro mi jest słyszeć takie słowa – ale później, kiedy Łucja wróciła na zimno do któregoś z konfliktów.

Ostatnia z naszych kłótni zakończyła się tym, że wykrzyczała do mnie z pokoju: „Strasznie mnie podrażniłaś i nie chcę Cię eee TERAZ widzieć. Przyjdę, jak będę chciała.” A ja odkrzyknęłam, że bardzo dobrze, bo też się muszę uspokoić, ale potem chętnie się przytulę.

Teraz przekornie, od tygodnia czekam z ciekawością na kolejny wybuch, ale ostatnio jakoś gładko idzie nam dogadywanie się 🙂

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *