“Dlaczego ciągle to robi?”, “Dlaczego nie może zapamiętać?”, “Dlaczego obiecuje i nie robi?” – to jedne z najczęściej zadawanych mi przez rodziców pytań. To zresztą nie są sytuacje, które pojawiają się tylko w relacji dorosły-dziecko, ale we wszystkich relacjach w naszym życiu. Stoi za nim przekonanie, że jeżeli przedstawimy komuś swoją prośbę, a on powie ok, to magicznie odmieni sposób jego postępowania, już na zawsze. 

Krótko mówiąc, wizja jest prosta – rodzic mówi, dziecko mówi okej, po czym… Przestanie rzucać papierki albo majtki na podłogę, nie będzie bić brata, nie będzie używać brzydkich słów, zacznie wykonywać jakieś czynności. Tyle tylko, że praktycznie nigdy to tak nie działa. 

Nasza interpretacja

Mamy w głowie mnóstwo interpretacji na takie wydarzenia. Większość z nich zakłada, że jeżeli ktoś nie zrobił czegoś, o co prosimy to nie miał woli z nami współpracować. Albo z grubszej rury – jest złośliwy, przekorny, nieodpowiedzialny, egocentryczny, nie chce brać innych pod uwagę. Najczęściej myślimy o takich sytuacjach przypisując komuś jakąś cechę, co nie ułatwia nam komunikacji i rozwiązania sytuacji. Wierzę w to, że dzieci chcą z nami współpracować, tylko nie zawsze potrafią – czasem brak im narzędzi, czasem to przekracza ich możliwości rozwojowe, czasem są na to zbyt wzburzone, ale generalnie chcą.

Strzepywanie prania

Wieszam pranie od jakiś dwudziestuparu lat, nie myślę o tym wieszaniu i robię to automatycznie – biorę w dwie ręce, mocno strzepuje i wieszam. Ten sposób się zawsze bardzo dobrze sprawdzał, do momentu… dziecięcych body z metalowymi zapinkamim którymi zawsze, ale to zawsze intensywnie strzepując uderzam się w boleśnie w udo. Nie jestem wobec siebie złośliwa, przekorna ani egocentryczna, że tak sobie robię. Robię to ponieważ przez tyle lat w moim mózgu powstał silny wzór tego jak strzepuje się pranie, działam według algorytmu i ciężko mi to zmienić. Potrzebuję tuzinów, a może i setek świadomego i uważnego wyłamywania się z tego zwyczaju, żeby przestać. 

Jeżeli czegoś się nauczyliśmy (czegoś co być może kiedyś działało i nas wspierało – może używania smoczka albo krzyczenia) potrzebujemy czasu, żeby się oduczyć i nauczyć nowych sposobów na funkcjonowanie. Dlatego te rzeczy, które nas wkurzają w ludziach, bo robią je “zawsze”, trudno jest komukolwiek zmienić choć bardzo by chciał. Im częściej i dłużej ktoś coś jakoś robił, tym mocniej ma to zapisane w mózgu. Więc nawet jeśli zgodzi się, że chce to zmienić, potrzebuje czasu. 

Nie to, to co? – dodawanie strategii 

Bardzo mało rzeczy w życiu ludzie robią zupełnie bez sensu, na ogół one coś nam przynoszą. Dlatego bardzo trudno jest po prostu przestać coś robić, często potrzebujemy czegoś w zamian. Widzę moje dziecko jak rzuca ubrania na podłodze w łazience zanim idę się kąpać i mam w głowie taką wizję, że ściągając je patrzy, które jest czyste, a które brudne, segreguje, a potem czyste składa do szafy. Ale to dla niej za dużo. Proszę więc najpierw kładź je na pralkę, żeby się nie moczyły, a ja je potem przejrzę. Jeszcze ciągle zapomina, ale coraz częściej jej się udaje. Myślę też, że jeszcze do niedawna jedynym jej pomysłem, kiedy potrzebowała towarzystwa ludzi, było przyjście do mnie i jęczenie, porób coś ze mną, a dzisiaj potrafi wziąć telefon i zadzwonić do kogoś albo umówić się na granie w Minecraft. 

Jak się człowiek złości, to nie pamięta

Dostęp do nowych sposobów funkcjonowania nie zawsze jest taki sam. Łatwiej nam korzystać z nich kiedy jestesmy wypoczęci i zadowoleni, ale czasem gdy brak nam zasobów wracamy do starych. Najtrudniej jest wtedy, kiedy się złościmy i trafiamy do stanu walki-ucieczki, bo to nie jest tryb, w którym potrafimy analizować i eksperymentować z nowościami, ale taki w którymi działamy szybko, wiec sięgamy do tych najbardziej automatycznych wzorców reagowania. 

Myślę też o tym, że bardzo często trudne są dla nas reakcje walki-ucieczki u naszych bliskich, czyli te które wyjątkowo ciężko jest nam zmieniać. Znacie to zapewne z własnego doświadczenia – kiedy puszczają nerwy to czasem ze zdumieniem obserwujemy, co wyskakuje z naszych ust do dzieci. I często są to słowa, których planowaliśmy nigdy nie używać. 

Czekając na zmiany w naszych rodzinach, warto pamiętać, że nie zachodzą one liniowo – może zdarzyć się tak, że dziecko już coś ogarnia, ale w stanie wzburzenia czy braku zasobów, wróci do starego sposobu reagowania. 

Oczekujemy niemożliwego

Często zdarza się, że oczekiwania jakie mamy wobec swoich dzieci przekraczają ich możliwości rozwojowe. Nie chodzi tylko o pamiętanie, ale czasem chcemy żeby robiły coś, co jest dla nich jeszcze bardzo trudne ruchowo albo poznawczo. Czasem sobie myślę, że chciałabym, że ktoś wybudował schody, które sięgałyby nam tam wysoko, jako dwulatkowi, a potem zapakował w obszerny dwuczęściowy kombinezon i dziwił się, że nie chcemy wejść kilku pięter albo przypomniało nam ile czasu zajmowała nauka czytania. Bo nam dorosłym bardzo trudno jest wyobrazić sobie jak trudne są niektóre podstawowe czynności w wieku kilku lat i że naprawdę można się zziajać ubierając jednego buta 10 minut. 

To co robić?

Przede wszystkim chyba głęboko oddychać i szukać wsparcia innych osób, kiedy robi nam się trudno. Trzeźwego oka, które powie nam “Hej, to jest jeszcze obiektywnie trudne dla Twojego dziecka” albo zapyta “Czy widzisz, jakiś mały malutki kawałek, w którym nastąpił postęp?”. 

Po drugie powoli, wytrwale, cierpliwie, ale też spokojnie wspierać dziecko w wypracowywaniu nawyków. To czasem bywają miesiące albo nawet lata przypominania wyrzuć proszę papierek do śmieci, umyj zęby przed spaniem, co możesz zrobić zamiast bicia brata?

Po trzecie praktykować wdzięczność – poświęcać parę chwili dziennie na to, że zobaczyć, co się zmieniło, czy jakiegoś trudnego dla nas zachowania nie zaczęło być mniej, czego się dziecko ostatnio nauczyło, jakie rzeczy już są za nami i jest nam łatwiej, jako rodzinie?

Zaufać w moc nieoceniających refleksji – nie uderzam się już zapinkami od body, nie robię tego od czasu, kiedy zaczęłam pisać ten tekst jakiś czas temu. Czasami do zmiana wystarcza głębokie zrozumienie tego dlaczego działamy, tak jak działamy, zrozumienie mechanizmów, zauważenie co się z nami dzieje. Nie zawsze to działa od razu. Ale jeśli zaczniemy od zaakceptowania, że jest jak jest i pomyślenia, co by było  trzeba, żeby to zmienić to jest dużo większa szansa niż wtedy, kiedy udajemy, że czegoś nie ma albo że tylko kwestia 3 sekundowej decyzji czy lenistwa.

 

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *