Byliśmy w ten weekend nad jeziorem. Piękna letnia pogoda – w sobotę 25 stopni, w niedzielę 30. Woda, jak to woda pod koniec maja – jeszcze lekko chłodna, około 20 stopni, ale dramatu nie ma, sama pływałam. Plaża z piaseczkiem, długo, długo płytko. Na plaży rodzice z dziećmi. Łucja od razu rozebrana zaczęła brodzić w wodzie, żadnych regulacji z mojej strony nie było. Wierzę, że moje dziecko potrafi ocenić, że jest mu za zimno. Nie raz to testowaliśmy. W zeszłym roku w grudniu była straszna afera, bo chciała się kąpać, tłumaczenia nie bardzo pomagały – zanurzenie dłoni, było wystarczającym dowodem.
No i stałyśmy się powodem strasznego zgorszenia na plaży… Bo innym dzieciom nie wolno było wchodzić do wody, albo tylko po kolana, nie moczyć spodenek i co chwilę słyszały “Wychodź już, bo się przeziębisz!”, “Nie będę za Twój antybiotyk płacić!”, “Miałeś tylko po kostki! Wychodź natychmiast i wracamy do domku, skoro się nie słuchasz”.
Sytuacja dla mnie absurdalna z wielu powodów. Gdybyśmy siedziały w lipcu na bałtyckiej plaży, gdzie trudno o tak ciepłą wodę, wszystkie dzieci by mogły się kąpać, bo to lato. Ale teraz jeszcze nie jest. Więc do wody nie wchodź.
Absurdalne też jest dla mnie wyznaczanie granicy dwóch minut spędzenia w wodzie dziesięciolatkowi. Totalny brak zaufania dla jego świadomości własnego ciała i dyktowanie dziecku, kiedy jest mu ciepło, a kiedy już zimno. Tylko jak dziecko ma mieć świadomość, jeśli rodzice całe życie twierdzą, że jest mu zimno, gdy jest mu za ciepło?
I po trzecie nie tylko absurdalne, ale wręcz moim zdaniem okrutne w stosunku do dzieci jest zabieranie ich na plażę, sadzanie na piasku w upale, a następnie rzucanie zakazu wchodzenia do wody. Dzieci nie interesuje siedzenie przez pół dnia na piasku, one do zabawy potrzebują trochę tej wody. Litości, ludzie, nie pamiętacie jak sami się bawiliście na plaży? Naprawdę? Albo jaka to radocha moczyć sobie stopy w wodzie, dotykając mokrego piasku? Serio wolicie iść potem do gabinetu terapii sensorycznej, bo dziecku mogło być zimno, albo mogło się wybrudzić i nic w ogóle nic, nie było mu wolno dotykać?
A jeśli już rzeczywiście uważasz, że taka pogoda to jeszcze za zimno na typowe plażowanie to dlaczego zabierasz tam dziecko? Dlaczego stawiasz przed nim i przed sobą taką ciężką i bezsensowną próbę wzajemnego frustrowania się? To jak iść całą rodziną do lodziarni, kiedy dziecko nie może jeść lodów i kazać mu tam siedzieć przez godzinę i patrzeć, jak wszyscy inni jedzą lody. Albo zabronić dziecku jeść słodycze i położyć przed nim cały ich kosz. Nie bądźmy okrutni. Jeśli to nie pora na kąpiel, to chodźmy do lasu, na rower albo gdziekolwiek, albo chociaż zorganizujmy zabawę na plaży, która nie wymaga moczenia się.
Na zdjęciu nasza panienka nad brzegiem, jak widać sama w wodzie 🙂