Nauka przez zabawę jest pewnym założeniem z psychologi rozwojowej mówiącym o tym, że dziecko podczas zabawy w swobodny sposób się rozwija. Obecnie jednak coraz częściej używa się tego określenia jako wytrychu, który ma zmusić dzieci do nauczenia się czegoś.
Nauka przez zabawę
Jest takie piękne zdanie, które powiedział chyba Jean Piaget – “dziecko bawiąc się uczy, a ucząc się bawi”. Piszę chyba, bo cytat ten jest tak często wykorzystywany, że trudno mi się teraz dokopać, kto to powiedział pierwszy raz. Szkoda jednak, że bardzo często wykorzystuje się je na potwierdzenie błędnych teorii i zmuszania dzieci do uczenia się pod przykrywką zabawy.
Dzieci uczą się bawiąc albo jak mówiła Maria Montessori – one się nie bawią, a pracują. Ta zabawa to jest sposób ich rozwoju odpowiedni do ich wieku i etapu rozwojowego, dopasowana przez nie same do ich potrzeb, możliwości i zainteresowań. To też taka praca, która przynosi dzieciom korzyści i pozwala na zdobywanie wiedzy i umiejętności potrzebnych w późniejszym życiu, a równocześnie wykonywana jest z radością i wewnętrzną motywacją.
Dzieje się jednak tak tylko tak długo jak jest to zabawa:
- sterowana przez dziecko,
- spontaniczna,
- dobrowolna (też w sensie, że można ja zakończyć kiedy się chce),
- wynikająca z jego potrzeb,
- skoncentrowana na znaczeniu, a nie jakimś celu – coś zrobić, coś ukończyć, coś osiągnąć;
- nie jest stresująca.
Metoda Domana a nauka przez zabawę
Zwolennicy metody Domana mówią, że ta nauka czytania jest tak naprawdę zabawą i dlatego, nie jest obciążeniem dla dziecka. Trudno jednak powiedzieć, żeby spełniała one założenia zabawy, w momencie kiedy całość bazuje na postanowieniu rodzica, że jego dziecko nauczy się dzisiaj rozpoznawać 5 słów – zabawa jest tu wykorzystana instrumentalnie, jest otoczką stosowaną po to, żeby te 5 słów przemycić. W ten sensie to nie jest dobrowolne.
Czytałam wypowiedzi rodziców mówiące o tym, że ich niemowlę czy roczne dziecko, bardzo się cieszy i dobrze bawi, kiedy razem się uczą i korzystają z kart do nauki czytania. Pewnie, że się cieszy. Kiedy wszystko jest w porządku to każde dziecko cieszy się z czasu z rodzicem, w którym poświęca mu on swoją pełną uwagę. Ale nie znaczy to, że nauka czytania z fiszek przez niemowlaka czy roczne dziecko jest dobrowolna, spontaniczna i wynika z jego wewnętrznej motywacji. Gdyby tak było, istniałyby niemowlaki czytające bez fiszek i bez nauki metodą Domana, tak jak istnieją dzieci w wieku przedszkolnym, które spontanicznie zaczynają czytać.
Jak powinna wyglądać nauka przez zabawę?
Cały problem leży w sposobie, w jakim stawiamy to pytanie. Nauka przez zabawę nie powinna jakoś wyglądać, ona po prostu wygląda, po prostu jest. Z samej istoty zabawy wynika to, że dzieci uczą się czegoś w jej trakcie – choć może nie zawsze tego, czego chcieliby akurat rodzice. Myślę, że zamiast koncentrować się na tym jakie aktywności, zabawy czy gry edukacyjne dla dziecka wybrać, jakie stymulujące zajęcia mu zapewnić, warto po prostu się z nim bawić. W prawdziwej zabawie jest też o wiele większa szansa, że będzie ona sterowana przez dziecko, a nie narzucona przez dorosłego, dlatego łatwiej będzie mu uczyć się i brać z tej zabawy to co akurat potrzebuje i do czego jest gotowe. Dlatego lepiej nie traktować zabawy instrumentalnie czy jako środka do celu, do nauczenia czegoś konkretnego. Wtedy przyniesie to najwięcej korzyści, a nauka przez zabawę będzie najpełniejsza.
Więcej:
Metoda Domana
Komu służy metoda Domana?
Kiedy jest czas na naukę czytania?
Czy każde dziecko może być geniuszem?
Bibliografia:
- Play as Preparation for Learning and Life, An Interview with Peter Gray
- Peter Gray, Free play is essential to normal emotional development
- Lawrence Cohen, Rodzicielstwo przez zabawę